Gregt Fogt tytuł króla zdobył w sierpniu. Przygodę z brodą zaczął kilka lat temu, a pierwszej wizyty u Barbera nie wspomina miło. – Po 12 miesiącach zapuszczania trafiłem na złego barbera w południowym Londynie i byłem zmuszony zgolić się na zero. Uwierz mi – bardziej nie dało się tego zepsuć – opowiada.
Witaj Królu Brody. Zacne auto w tle – Twoje?
Tak, To nasza rodzinna Bestia BMW X5 M40, potocznie zwana Bunią 🙂
Bezpiecznie zawozi Nas na każdą rodziną wycieczkę, których nie mało w naszym rodzinnym życiu.

Jak długo hodowałeś swoje futro? Pomaga Ci barber czy wszystko robisz na własną rękę?
Przygodę z brodą zacząłem już w 2015 roku, ale po 12 miesiącach zapuszczania trafiłem na złego barbera w południowym Londynie i byłem zmuszony zgolić się na zero. Uwierz mi – bardziej nie dało się tego zepsuć. Musiałem zaczynać wszystko od nowa z jedną tylko różnicą. Moje nowe motto od tej pory brzmiało – Nie Ufaj Barberowi. I tak zapuszczam sobie już prawie dwa lata z pomocą jednego fajnego Barbera, ale pod bardzo czujnym moim osobistym okiem 🙂
Używasz jakichś kosmetyków? Jeżeli tak – to jakich konkretnie?
Mam całą gamę kosmetyków do Brody, ale moimi faworytami są 3 produkty których używam na co dzień: – szampon przeciw wypadaniu włosów Masveri, którego używam również do brody; odżywka do Brody w piance Reuzel, która świetnie układa niesforne włosie, no i mój ulubiony olejek z wyciągiem z konopi o fajnym świeżym zapachu Luxury Pro 🙂
Czym się zajmujesz na co dzień? Gdzie pracujesz, co robisz w wolnym czasie (o ile go masz)?
Na co dzień pracuje jako Dyrektor w Londyńskiej firmie zajmującej się ogólnie pojętym recyklingiem, a w wolnym czasie – którego nie ma zbyt wiele 😉 – lubię żyć trochę na krawędzi. Ostatnio skoczyłem ze spadochronem z samolotu z 4 tysięcy metrów. Brodę do skoku miałem spiętą. Ale następnym razem zostawię tak jak jest – będzie ubaw 😀
Mam również roczny bilet do większych Roller Coaster’ów w UK, które uwielbiam. No i jeździmy z rodzinką na wycieczki po Wielkiej Brytanii naszą Bunią. 🙂

Jeżeli mógłbyś wybrać dowolne miejsce, w którym mógłbyś zamieszkać i niczym się nie martwić – to jakie byś wybrał?
Na pewno było by to miejsce z daleka od miejskiej dżungli której mam już powoli dosyć. Życie w dużym mieście ma swoje limity. Jakaś wysepka niedaleko Tajlandii lub Malezji była by cool. Bardzo ciągnie mnie jednak do Polski, więc pewnie jak dzieci już podrosną i pójdą na swoje to właśnie w Polsce znajdę swój spokój na emeryturze w domku niedaleko lasu i jeziorka z moją Ukochaną Żoną.