Nieco spóźniona relacja z ostatniego, trzeciego zlotu brodaczy skupionych wokół mojej marki BrodatyZbir. Niestety tak się złożyło, że tydzień po nim miałem otwarcie wymarzonego sklepu dla brodaczy, a zaraz po jego premierze przystąpiłem do pakowania paczek. Czasu wolnego brak, ale przeżyjmy to jeszcze raz…
To miał być kluczowy zlot grupy Broda To Nie Moda. Dopiero trzeci, ale od początku postawiłem sobie za cel, że spróbujemy zorganizować największe brodate spotkanie w Polsce. Mimo, że bez formalności i certyfikatów, z których zrezygnowałem ze względów na wygórowane koszta, to duma zostaje. Udało nam się jednego dnia zebrać na plaży w Gdańsku grubo ponad 200 osób, z czego ok. 30 kobiet. Nie ważne są tutaj dyplomy, najważniejsze są wspomnienia i opinie osób, które 25 sierpnia bawiły z nami.
O zorganizowaniu zlotu na plaży, pod gołym niebem, pomyślałem pierwszy raz po marcowym zlocie w Poznaniu. Początkowo szalony pomysł zaczęło wspierać coraz więcej osób i tak wiosną już rozpoczęły się pierwsze prace. Kluczowym momentem było chyba spotkanie z Tomem, który zaproponował, aby właśnie na naszym letnim spotkaniu odbył się… jego ślub z Agatą. Pamiętam, swoje pierwsze myśli. Najpierw fala euforii, podniecenia, ale zaraz zimny prysznic. Zdałem sobie sprawę, że to już poważne przedsięwzięcie i tutaj nie może być lipy. Zdecydowałem się wziąć na barki najważniejszy dzień w życiu kogoś bliskiego. Stres towarzyszył wręcz do ostatnich sekund tego wydarzenia.
Przy samej organizacji wspólnie z ekipą korzystaliśmy z doświadczeń poznańskich. Właśnie tam przetarliśmy szlaki zorganizowania dość dużego już spotkania brodaczy. Jednak ten sierpniowy miał być zrobiony na jeszcze większą skalę. Przyznam się Wam, że prac w związku ze zlotem była niezliczona ilość. To setki godzin stresu, dziesiątki mejli, telefonów. Godziny rozmów z ludźmi, bez pomocy których, to spotkanie nigdy nie doszłoby do skutku. Ale o nich na końcu.
Martwiliśmy się początkowo pogodą. Prognozy nie były optymistyczne. Ostatecznie Ci na górze postanowili zlitować się nad nami i sądzę, że takiej pogody jaką zastaliśmy w ostatni weekend sierpnia nie spodziewał się nikt z nas. Także frekwencja dopisała. Zjechali się ludzie z każdych stron Polski i Europy. Od Śląska, Lubelskiego po Szwecję, Austrię czy Norwegię. Reprezentanci dziesiątek miast. Brodacze i ich Kobiety. Najmłodszym uczestnikiem zlotu było 2-miesięczne dziecko! Jak widać bezpieczeństwo i szacunek gwarantowane.
Na miejscu przygotowaliśmy kilka konkursów. Rzut pieńkiem, przeciąganie liny czy picie piwa na czas. Dzięki uprzejmości Arka, uczestnicy zlotu mogli wziąć udział w szkoleniu z udzielania pierwszej pomocy. Jednak najważniejszym punktem w rozkładzie jazdy było wydarzenie zaplanowane na godzinę 17.30. Wtedy właśnie na plaży klubu “Hula Club” miał się odbyć ślub Agaty i Toma. Całe napięcie i nerwy skutecznie rozładowała Pani Urzędnik. Swoim podejściem do nas i żartami udowodniła tylko, że tu nic nie może się nie udać. Tak też było. Mogliśmy uczestniczyć w święcie naszego brodatego Brata i jestem pewny, że większość z nas zapamięta tą chwilę do końca życia. Niesamowite przeżycie i emocje.
Tuż przed ślubem nasz Przyjaciel, Przemek znany jako Vegenerat Biegowy postanowił zgolić brodę. Dlaczego? Uzbierał ponad 10k PLN na rzecz schroniska dla zwierząt. Obiecał swoim darczyńcom, że gdy uzbiera taką kwotę odda swoje futro pod nóż. Grzechu dokonała nasza Siostra, Monia.
Nowością na zlocie były stoiska marek partnerskich. Od razu przyznaję, że mam świadomość pewnych niedociągnięć w tym zakresie i na pewno na czwartym zlocie w tym elemencie będzie wszystko dopracowane na tip top. Rafał raz jeszcze przepraszam! Cieszy mnie natomiast fakt, że udało nam się stworzyć atmosferę, w której nawet nasi Partnerzy się wspierają. Mimo, że nie rzadko są dla siebie konkurencją. Szacun Panowie i Panie, pokazujecie, że można i dajecie wiarę w normalność.
Tradycyjnie już każdy bywalec otrzymał torbę pełną niespodzianek, które otrzymaliśmy od zaprzyjaźnionych marek. Dziękujemy za tak hojne obdarowanie nas podarunkami, które do dzisiaj wszystkim służą i pielęgnują ich brody.
Cały zlot trwał od 24 sierpnia, kiedy to na plaży zjawiły się pierwsze osoby, do 26 sierpnia, kiedy wieczorem pożegnaliśmy się i dość duża część osób kolejnego dnia rozjechała się w różnych kierunkach, udając się do domów. W sobotę impreza trwała natomiast do 4.30 nad ranem! Wspólnych tańców i śpiewów nie było końca.
Na koniec wspomnę o dwóch bardzo ważnych inicjatywach. Chłopaki z Second Beard Club zorganizowali promocję swoich produktów w taki sposób, że udało im się zebrać prawie 6k na rzecz Hospicjum dla Dzieci “Bursztynowa Przystań”. Tego samego, dla którego zbieraliśmy na spotkaniu dary od wszystkich, którzy tego dnia zjawili się u nas. Zebraliśmy tego naprawdę ogromną ilość, którą w niedzielę zapakowaliśmy w samochody i zawieźliśmy na miejsce.
Akcje charytatywne będą już stałym punktem naszych ogólnopolskich zlotów. Niezwykle przyjemnie jest łączyć miłe z pożytecznym. Bawić się, a jednocześnie móc tak bardzo pomóc innym.
W ostatni weekend wakacji spotkałem najlepszych ludzi pod słońcem. Zjawił się także Paweł Ladziak, znany jako Polish Viking. Paweł, ogromny szacunek za to, że postanowiłeś nas odwiedzić i przybić pionę! Dzisiaj wiem, że warto było poświęcać wieczory, weekendy, a na końcu także noce, bo ostatecznie udało nam się zorganizować coś, co dzisiaj każdy dalej wspomina. Mimo kilku niedociągnięć uważam, że zlot był znakomity. O kolejnym póki co nie myślę zbyt wiele, ale zalążki planów w głowie już są. Nie będę ich zdradzał, a osobiście podziękuję wszystkim zasłużonym, bez których pomocy ten zlot nigdy by się nie odbył.
Wielkie podziękowania należą się (kolejność przypadkowa):
Tzw. “żółtym kurczakom” – sztab organizacyjny zlotu. Ich pomoc jest na wagę złota. Ania, Hania, Agnieszka, Magda, Grzesiek, Sławciu, Artur, Michał, Krzysiek – kłaniam się w pas. Razem jesteśmy w stanie góry przenosić! Kocham jak Rodzinę.
Tomkowi MUSTH – za pomoc wszelaką i zorganizowanie miejscówki.
Hula Club – za użyczenie miejsca i gościnę.
Hania i Michał – za zorganizowanie całej akcji charytatywnej.
Salonowi Old School Barber Shop – musimy to powtórzyć!
Naszym Partnerom: Cyrulicy, Viking’s, Second Beard Club, Pan Drwal, Kanclerski, Depot, Męska Wyspa, Dear Barber, Daw Thale, Henry Bearded, Saphiro, Masveri, Barberto, BioFemina, Selective Profesional, Musth – kochamy Was wszystkich!
Agata i Tom – za pomysł, odwagę i to, że mogliśmy być częścią Waszego święta.
Przemek VEGENERAT BIEGOWY – za zmianę terminu zakończenia swojej akcji charytatywnej i podsumowanie jej na naszym zlocie!
Moim Rodzicom – za wsparcie i Ojcu za umożliwienie wyjazdu na cały tzw. długi weekend.
Państwo Rakowscy – za zbieranie darów od wszystkich sąsiadów 😉
Eli i Kamilowi – za wyśmienite foty w ilości set…ileś.
Pani Urzędnik – za pokazanie, że nawet w tym fachu można podchodzić do swojej pracy na luzie.
Lady Barber – że znowu byłaś z nami <3
Paweł POLISH VIKING – Twoja obecność wiele dla mnie znaczy i dała pozytywnego kopa.
Osobne podziękowania dla każdego uczestnika zlotu. Tych lokalnych, ale także, a przede wszystkim tych, którzy przemierzali setki km. To właśnie dla Was robimy te spotkania i pokazujecie, że bez względu na wszystko, mimo wszelkich różnic w grupie BTNM wszyscy jesteśmy tacy sami. Szacunek i przyjaźń ponad podziałami.
Za rok na pewno zobaczymy się na plaży, piona!
Na koniec zapraszam do fotogalerii, powspominajmy to raz jeszcze…
1 Odpowiedź