Ciało jako symbol bestialstwa człowieka wobec zwierząt? Na ten dość odważny krok zdecydował się Włoch, Alfredo Meschi. Na swoim ciele postanowił wytatuować 40,000 małych krzyżyków. Każdy z nich reprezentuje jedno zabite zwierzę. Dlaczego właśnie 40 tysięcy? – “Ponieważ co sekundę na świecie wymordowuje się 40,000 zwierząt, aby zaspokoić nasz apetyt” – tłumaczy aktywista.
Alfredo urodził się 1968 roku, w toskańskim mieście Livorno. Zawodowo pracował w branży technologicznej, współpracując z takimi firmami jak IBM i Siemiens. Postanowił jednak porzucić udaną, korporacyjną karierę na rzecz walki o prawa zwierząt. To dlatego zdecydował się na tak odważny krok, by swoje ciało “ozdobić” trwałymi krzyżami. Zaczął udzielać się też społecznie. Jest nauczycielem teatralnym, pisarzem książek i artystą.
Włoch od kilku lat jest weganem. – “Na początku swojej kariery w moim aktywizmie szukałem sposobu by stawić opór złu wyrządzanemu zwierzętom” – wyjaśnia Meschi. –“W każdej sekundzie zabitych jest nie mniej niż 40 000 zwierząt, które nie są ludźmi. Chciałem to uchwycić, zachować na zawsze na mojej skórze. Świadomość tej liczby, w każdej sekundzie. Wybrałem “X”, ponieważ jest to “znacznik wyboru”, neutralny symbol, którego używamy, gdy skończymy z czymś, licząc coś lub… zabijając “coś”.” – dodaje.
Obecnie projekt jest codziennym zobowiązaniem. Minęło już kilka lat, odkąd Alfredo Meschi postanowił poświęcić swoje ciało projektowi X. Pozwoliło mu to poznać tysiące nowych osób i w ten sposób podnosić ich świadomość w tematyce obrony praw braci mniejszych.
Projekt X opiera się na wystawie “Misoteria”, na której prezentowanych jest kilka prac artysty, w różnej fazie rozebrania. By jeszcze bardziej podkreślić swój sprzeciw przeciwko wykonywaniu testów na zwierzętach, włoski aktywista zdecydował się pokryć swoje ciało krzyżykami, przy użyciu wegańskiego tuszu. – “Każda człowiek, którego spotykam, który zimą widzi tatuaże na mojej szyi i rękach lub całe moje ciało latem, jest okazją, szansą na zawarcie nowej przyjaźni. Rozpoczęcia rozmowy, powiedzenia o powadze mojej sprawy. Oczekuję, że ludzie będą się śmiać i żartować, ale to nic w porównaniu z zainteresowaniem i prawdziwą uwagą, jaką wywołują moje tatuaże” – oznajmia Alfredo Meschi.
W oczach wielu zasłanianie się permanentnym tuszem od stóp do głów może wydawać się bardzo dziwne. Nie można jednak zaprzeczyć, że taki wybór jest konieczny, zwłaszcza gdy staje się jasne, co kryje się za tą historią. Wszystkie krzyże, które dzisiaj pokrywają niemalże każdy centymetr skóry Alfredo Meschiego, stają się ich własnym językiem, tłumacząc walkę, za którą Meschi będzie walczył wszelkimi niezbędnymi środkami. – “Tatuaże stały się bardzo powszechne, ale coraz więcej krytyków sztuki uważa tatuaże za jeden z podstawowych ruchów sztuki współczesnej. Uważam, że oprócz artystycznej strony, powinniśmy również rozważyć ich moc jako sposób przekazywania ważnych politycznych i społecznych wiadomości jestem pewien, że stanie się to bardziej powszechne w nadchodzących latach” – uważa Włoch.
Nie można nie przyznać, że artystyczny wybór Alfredo doskonale pasuje do jego światopoglądu. To postawa moralna, akt świadomości, pogrzebany w pozornie płytkim życiowym wyborze. Jest to deklaracja, że wegetarianizm i weganizm nie rodzą się jako proste modowe diety i że walka o tak ważną sprawę jest rozważnym wyborem. Z drugiej strony, nie jest wcale trudno dostrzec rosnącą tendencję do wprowadzania na rynek tych wyborów (wegetarianizm, weganizm) jako zwykłego produktu, bez koncentrowania się na ich pierwotnym znaczeniu.
– “Kiedy ludzie widzą mnie reagują z wielkim entuzjazmem lub z okrutną krytyką. Tak czy inaczej, ważne jest, aby zwracali uwagę. W ten sposób mogę rozpocząć z nimi rozmowę” – informuje Alfredo Meschi. – “Jestem aktywistą całą dobę” – dodaje na zakończenie.
Więcej zdjęć Artysty na jego Instagramie. Zachęcam do śledzenia.